i podłogi, skura na plecach ścierpła pod uważnym spojrzeniem czyichś oczu. Żołnierzyk wciNognNoł głowk w kołnierz ogromnego swetra R. Kwadrygi i głkboko wsunNoł rkce w rkkawy. Oczy miał okrNogłe i nie spuszczał wzroku z Wiktora. Wiktor zapytał ochryple: - No, czego sik gapisz? - A pan czego? - szeptem spytał żołnierz. - Ja dla niczego, a ty po co wybałuszasz gały? - Ja tak, a pan... Jakoś straszno.... Lepiej nie... Spokuj, powiedział do siebie Wiktor. To nic strasznego. To przecież homo super. Oni nie takie rzeczy potrafiNo. Oni, bracie, wszystko umiejNo. Wodk w wino i wino w wodk. SiedzNo sobie w restauracji i przemieniajNo. NiszczNo epokk. Kamies wkgielny. Abstynenci, ich mazh... - Stchurzyłeś? - zapytał żołnierza. - Guwniarz. - Bo to straszne! - powiedział żołnierz ożywiajNoc sik. - Panu to nic, ale ile ja sik wycierpiałem... Stoisz w nocy na posterunku, a on wylatuje zza drutuw, spojrzy na ciebie z gury i dalej... Jeden nasz kapral to nawet zrobił w portki... Kapitan ciNogle muwił, przyzwyczaicie sik, że służba, że przysikga. Ni cholery nie można sik przyzwyczaizh. Niedawno jeden przyleciał, usiadł na dachu wartowni i patrzy, i patrzy... a oczy ma nie jak człowiek, czerwone, świeca, siarkNo od niego zalatuje... - żołnierz wyjNoł rkce z rkkawuw i przeżegnał sik. Z głkbin willi wychynNoł Kwadryga wciNoż tak samo pochylony i na palcach. - Sama woda - oznajmił. - Wiktor, wiejmy stNod. W garażu stoi zatankowany samochud, siadamy i cześzh! No? - Bez paniki - odparł Wiktor. - Zwiazh zawsze zdNożymy. A zresztNo, jak chcesz. Ja teraz nie pojadk, ale ty spadaj. I nie zapomnij zabrazh chłopaka. - Nie - stwierdził Kwadryga. - Bez ciebie nie pojadk. - W takim razie przestas dygotazh i przynieś coś do żarcia - polecił Wiktor. - Chleb jeszcze nie przemienił sik w kamies? Chleb w kamies sik nie przemienił. Konserwy ruwnież pozostały konserwami i to dobrymi konserwami. Jedli, a żołnierz opowiadał, ile sik najadł strachu przez ostatnie dwa dni, o latajNocych mokrzakach, o inwazji dżdżownic, o dzieciach, kture w ciNogu dwuch dni stały sik dorosłymi ludYAmi, o swoim przyjacielu szeregowcu Krupmanie, dziewiktnastoletnim chłopcu, ktury ze strachu sam sik postrzelił... i jeszcze o tym jak na wartownik przyniesiono obiad, postawiono na kuchni, żeby sik ogrzał, jak obiad stał dwie godziny na ogniu, w ogule sik nie zagrzał i jedli zimny... A dzisiaj objNołem wartk o usmej wieczorem, deszcz jak z cebra, razem z gradem, nad obozem pozaregulaminowe światła, muzyka jakaś nieludzka i jakiś głos wciNoż muwi i muwi, muwi, muwi, a co muwi nie wiadomo, słowa nie można zrozumiezh. A potem ze stepu wyszły wirujNoce słupy i prosto do obozu. Ledwie weszły, jak otwarła sik brama i wylatuje za bramk pan kapitan na swoim samochodzie. Nie zdNożyłem nawet stanNozh na bacznośzh, widzk tylko, że pan kapitan na tylnym siedzeniu bez czapki, bez płaszcza - bije kierowck po karku i wrzeszczy: "Prkdzej sukinsynu. Prkdzej!" Coś mnie ścisnkło w środku, jakby mi ktoś powiedział - uciekaj, pryskaj stNod, bo inaczej zostanie z ciebie mokra plama. No, to zwiałem. I nie drogNo, tylko prosto, przez step, przez wNowozy, mato w moczarach nie ugrzNozłem, pelerynk gdzieś tam zgubiłem, wczoraj nowNo pobrałem, ale trafiłem do miasta, a w mieście patrole.. Raz ledwie im uciekłem, drugi raz ledwie im uciekłem, dotarłem tu do stacji benzynowej, patrzk - ludzie uciekajNo, cywiluw puszczajNo bez gadania, ale naszych - figk, żNodajNo przepustek. No to sik zdecydowałem. Opowiedziawszy swojNo historik, żołnierz zwinNoł sik w fotelu i natychmiast zasnNoł. Mkczessko trzeYAwy Kwadryga znowu zaczai powtarzazh, że trzeba uciekazh i to natychmiast. "Ten tu na przykład - muwi w kułko, wskazujNoc widelcem na śpiNocego żołnierza. - Nawet ten rozumie... Ale ty jesteś okropnie tkpy, Baniew, tkpy jak głNob. Że też nie czujesz, ja mam po prostu fizyczne uczucie, jak z pułnocy coś mnie naciska. .. Uwierz mi.... wiem, że mi nie wierzysz, ale teraz uwierz, przecież dawno wam wszystkim muwiłem - nie wolno tu siedziezh... Golem ci w głowie zawrucił, pijaczyna nosaty... Zrozum, teraz jeszcze jest wolna droga, wszyscy czekajNo aż sik rozwidni, potem wszystkie mosty bkdNo zatłoczone tak jak w czterdziestym... Jesteś uparty jak kozioł, Baniew, zawsze taki byłeś, jeszcze w gimnazjum..." Wiktor kazał mu iśzh spazh albo wynosizh sik do diabła. Kwadryga nabzdyczył sik, dojadł konserwy i wlazł na kanapk owinNowszy sik w moherowy pled. Czas jakiś krkcił sik, chrzNokał, mamrotał apokaliptyczne przepowiednie, a potem ucichł. Była godzina czwarta. O czwartej dziesikzh światło mignkło i zgasło zupełnie. Wiktor wyciNognNoł sik w fotelu, przykrył jakimiś suchymi szmatami i spokojnie leżał patrzNoc w ciemne okno i nadsłuchujNoc. Pojkkiwał przez sen żołnierzyk, pochrapywał umkczony doktor honoris causa. Gdzieś - zapewne na stacji benzynowej - ryczały silniki, niewyraYAnie wykrzykiwały coś jakieś głosy. Wiktor sprubował zorientowazh sik w tym co sik dzieje i doszedł do wniosku, że mokrzaki jednak pokłuciły sik z generałem Pferdem, pogoniły go z leprozorium, przeniosły swojNo rezydencjk do miasta i wyobrażajNo sobie, że jeżeli umiejNo przemienizh wino w wodk i sprowadzazh na ludzi upiorny strach, to bkdNo umieli przeciwstawizh sik wspułczesnemu wojsku... - co tam, nawet wspułczesnej policji. Idioci. ZburzNo miasto i sami zginNo, zostawiNo ludzi bez dachu nad głowNo. I dzieci... Dzieci zmarnujNo, dranie! I po co? Czego oni chcNo? Czyżby znowu walka o władzk? Ech wy, homo super! MNodrzy, utalentowani... tacy sami dranie jak i my. Jeszcze jeden nowy ład, a czym ład nowszy tym gorszy - to dobrze wiadomo. Irma... Diana... Poderwał sik, namacał telefon, zdjNoł słuchawkk. Telefon milczał. Znowu czegoś mikdzy sobNo nie podzielili, a my, kturzy nie chcemy byzh ani z tymi ani z tamtymi, chcemy tylko, żeby nas zostawiono w spokoju, znowu musimy ruszazh w drogk, depczNoc sik wzajemnie ratowazh sik, uciekazh, albo co gorsza - wybierazh czyjNoś stronk niczego nie rozumiejNoc, nic nie wiedzNoc, wierzyzh na słowo, nawet nie na słowo, ale diabli wiedzNo na co... Strzelazh do siebie, szarpazh zkbami.... Znane myśli płynNo znanym korytem. Już tysiNoce razy tak myślałem. Przyuczeni jesteśmy. Przyuczeni od dziecka. Albo hurra, hurra, albo idYAcie wszyscy do diabła, nikomu nie wierzk. Myślezh pan nie urnie, panie Baniew, ot co. I dlatego pan upraszcza. Jeżeli napotka pan na swojej drodze jakikolwiek złożony ruch społeczny, na poczNotek prubuje pan go uprościzh. WiarNo, albo niewiarNo. A jeżeli pan już wierzy, to do utraty zmysłuw, do najwierniejszego szczenikcego skowytu. A jeśli pan nie wierzy to z lubościNo rzyga pan zatrutNo żułciNo na wszystkie ideały - i na fałszywe, i na te najprawdziwsze. Perry Mason mawiał - nie należy sik bazh dowoduw rzeczowych - trzeba sik bazh interpretacji. To samo z politykNo. Bandyci interpretujNo tak jak im jest wygodnie, a my prostaczkowie łykamy gotowNo interpretacjk. Dlatego, że nie umiemy, nie możemy i nie chcemy sami pomyślezh. A kiedy prostaczek Baniew, ktury nigdy niczego oprucz politycznych bandzioruw w życiu nie widział, prubuje samodzielnej interpretacji, to natychmiast daje plamk, ponieważ jest ciemny jak tabaka w rogu, myślenia nikt go nie nauczył, wikc naturalnie w żadnych innych kategoriach oprucz bandyckich interpretowazh nie jest zdolny. Nowy świat, stary świat... i od razu skojarzenia - nowy ład, stary ład... No dobrze, ale przecież prostaczek Baniew istnieje nie pierwszy dzies, coś niecoś już widział, tego i owego sik nauczył. Przecież nie jest zupełnym debilem. Przecież jest Diana, Zurtzmansor, Golem. Dlaczego muszk wierzyzh faszyście Faworowi, albo temu smarkatemu kmiotkowi, albo trzeYAwemu Kwadrydze? Dlaczego koniecznie zaraz krew, gnuj i błoto? Mokrzaki wystNopiły przeciwko Pferdowi? Znakomicie! Pogonizh go w cholerk. Dawno pora... A dzieci nie pozwolNo skrzywdzizh, to do nich niepodobne... nie rozdzierajNo na sobie koszul, nie nawołujNo, żeby sik narodowo samookreślizh, nie grajNo na jaskiniowych instynktach... To, co najbardziej naturalne, to najmniej przystoi człowiekowi - słusznie, brawo Bol-Kunac, zuch jesteś... I całkiem możliwe, że to nowy świat bez nowego ładu. Strach? Obcośzh? Ale tak właśnie powinno byzh. Tworzysz przyszłośzh, ale nie dla siebie. Ależ ja sik miotałem jak goły w pokrzywach, kiedy sparzyła mnie przyszłośzh! Jak bardzo chciałem zawrucizh, znaleYAzh sik tam gdzie moje minogi i wudka... Nawet wspomniezh przykro, ale przecież tak właśnie byzh powinno. Tak, nienawidzk starego świata. Nienawidzk jego głupoty, jego obskurantyzmu, jego faszystuw. Ale czym jestem bez tego wszystkiego? To muj chleb i moja woda. Oczyśzhcie świat wokuł mnie, sprawcie, żeby stał sik takim jakim chck go widziezh, wuwczas nastNopi muj koniec. Wychwalazh nie umiem, nienawidzk wychwalania, a wymyślazh nie bkdk miał komu, nie bkdk miał kogo nienawidziezh - smutek, śmierzh... Nowy ś wiat - suro wy, sprawiedliwy, mNodry, sterylnie czysty - nie jestem mu potrzebny, jestem dla niego zerem. Byłem mu potrzebny, kiedy walczyłem o niego... ale jeśli ja mu nie jestem potrzebny to i on mi niepotrzebny, ale jeżeli jest mi niepotrzebny, to dlaczego walczk o niego? Ech, gdzie te dobre, stare czasy, kiedy można było oddazh życie za zbudowanie nowego świata, ale umrzezh w starym. Akceleracja, wszkdzie akceleracja... Ale nie sposub walczyzh przeciw, nie walczNoc za! No cuż to znaczy, że kiedy rNobiesz las, najmocniej podcinasz właśnie tk gałNoYA, na kturej siedzisz. ... Gdzieś w ogromnym, pustym świecie płakała dziewczynka powtarzajNoc żałośnie: nie chck, nie chck, to niesprawiedliwe, co z tego, że bkdzie lepiej, jeżeli tak ma byzh, to niech nie bkdzie lepiej, niech oni zostanNo, niech oni bkdNo, czy naprawdk nie można nic zrobizh, żeby zostali z nami, jakie to głupie, jakie bezsensowne... Przecież to Irma, pomyślał Wiktor. "Irma!" - krzyknNoł i obudził sik. Chrapał Kwadryga. Deszcz za oknem ustał i jakby przejaśniało. Wiktor podniusł do oczu zegarek. ŚwiecNoce wskazuwki pokazywały za kwadrans piNotNo. CiNognkło przenikliwym chłodem, należałoby wstazh i zamknNozh okno, ale już sik zagrzał i nie chciało mu sik ruszazh, powieki mimo woli opadły mu na oczy. Ni to we śnie, ni to na jawie, gdzieś w pobliżu przejeżdżały samochody, jeden za drugim jechały samochody, samochody wlokły sik błotnistNo drogNo po wybojach, przez bezkresne, bagniste pole pod szarym brudnym niebem, wzdłuż pochylonych słupuw telegraficznych, z kturych zwisały zerwane druty, obok rozbitego działa z lufNo zadartNo do gury, obok resztek osmalonego komina, na kturym siedziały najedzone wrony i przejmujNoca wilgozh przenikała pod brezent, pod płaszcz, strasznie chciało sik spazh, ale spazh nie było można, dlatego, że powinna przejeżdżazh Diana, a furtka zamknikta, w oknach ciemno, pomyślała, że mnie tu nie ma i pojechała dalej, a on wyskoczył przez okno i ze wszystkich sił rzucił sik w pogos za samochodem i krzyczał tak, że omal żyły nie popkkały mu w skroniach, okazało sik jednak, że obok z łoskotem i szczkkiem jadNo czołgi, wikc nie słyszał nawet samego siebie, a Diana pojechała tam, w stronk przeprawy, gdzie wszystko płonkło, gdzie jNo zabijNo i on zostanie sam, w tym momencie rozległ sik przenikliwy świst bomby, prosto w głowk, w muzg... Wiktor wskoczył do rowu i spadł z fotela. Kwiczał R. Kwadryga. Rozkraczony przed otwartym oknem patrzył w niebo i kwiczał jak baba, było widno, ale nie było to dzienne światło - na uświnionej podłodze leżały ruwne jasne prostokNoty. Wiktor podbiegł do okna i wyjrzał. To był ksikżyc - lodowaty, maleski, oślepiajNoco jasny. Było w nim coś niewypowiedzianie przerażajNocego, do Wiktora nie od razu dotarło co mianowicie takiego. Niebo nadal zasnuwały chmury, ale w tych chmurach ktoś starannie wykroił ruwniutki kwadrat i w centrum tego kwadratu był ksikżyc. Kwadryga już nie kwiczał. ZatchnNoł sik krzykiem i wydawał z siebie tylko słabe, skrzypliwe dYAwikki. Wiktor z trudem nabrał powietrza w płuca i nagle poczuł złośzh. Co oni tu urzNodzajNo - cyrk, czy co? Za kogo oni mnie biorNo? Kwadryga wciNoż skrzypiał. - Przestas! - ryknNoł Wiktor z nienawiściNo. - Co ty, kwadratuw nie widziałeś? Artysta guwniany! Fagas! Złapał Kwadrygk za moherowy pled i potrzNosnNoł z całej siły. Kwadryga upadł na podłogk i zamarł. - No wikc - powiedział nagle nieoczekiwanie jasno i wyraYAnie. - Ja mam dosyzh. Wstał na czworaki i wprost z tej pozycji wystartował niczym sprinter. Wiktor znowu wyjrzał przez okno. W głkbi duszy miał nadziejk, że mu sik przewidziało, ale nic sik nie zmieniło i nawet wypatrzył w prawym dolnym kNocie kwadratu gwiazdkk, nieomal zatopionNo w ksikżycowym blasku. Było świetnie widazh mokre krzaki bzu, nieczynnNo fontannk i alegorycznNo rybk z marmuru, bogato zdobionNo bramk, a za bramNo - czarnNo wstkgk szosy. Wiktor usiadł na parapecie i pilnujNoc, żeby nie drżały mu palce, zapalił papierosa. KNotem oka zauważył, że żołnierza nie ma w hallu - może uciekł, może schował sik pod kanapk i umarł ze strachu. W każdym razie automat leżał na dawnym miejscu, i Wiktor histerycznie zachichotał poruwnujNoc ten nieszczksny kawałek żelaza z siłami, kture wykonały kwadratowNo studnik w chmurach. Sztukmistrze, żeby ich. Nie - e, jeżeli nawet ten nowy świat polegnie, to i stary nieYAle dostanie po uszach... Ale to dobrze, że jest pod rkkNo automat. Głupio, ale jakoś z nim spokojniej. ZresztNo, jeśli po - myślezh, wcale nie głupio. Jasne jak słosce, że szykuje sik przesławne wianie, to wisi w powietrzu, a kiedy trwa wielkie wianie, zawsze lepiej trzymazh sik na uboczu i miezh przy sobie automat. Na dziedziscu zaryczał silnik, zza rogu wyleciała ogromna, nieskosczenie długa limuzyna Kwadrygi (osobisty upominek pana prezydenta za bezinteresownNo służbk wiernym pkdzlem) i nie wybierajNoc drogi pomknkła do bramy, wywaliła jNo, wyjechała na szosk, skrkciła i znikła. - A jednak zwiał, bydlak - wymamrotał Wiktor nie bez zawiści. Zlazł z parapetu, zawiesił na ramieniu automat, narzucił płaszcz i zawołał żołnierza. Żołnierz nie odezwał sik. Wiktor zajrzał pod kanapk, ale leżał tam tylko szary tłumok z umundurowaniem. Wiktor zapalił jeszcze jednego papierosa i wyszedł na dwur. W krzakach bzu, obok rozbitej bramy znalazł ławkk dziwacznego kształtu, ale bardzo wygodnNo, a co najważniejsze z dobrym widokiem na szosk, usiadł, założył nogk na nogk i szczelniej zakutał sik w płaszcz. PoczNotkowo na szosie było pusto, ale potem przejechał samochud, drugi, trzeci i Wiktor zrozumiał, że wianie sik rozpoczkło. Miasto pkkło jak wezbrany wrzud. Na czele uciekali wybrani, magistrat i policja, uciekał przemysł i handel, uciekał sNod i akcyza, finanse i oświata ludowa, poczta i telegraf, uciekały złote koszule - wszyscy, wszyscy, w kłkbach benzynowego smrodu, w trzasku rur wydechowych, rozczochrani, agresywni, rozwścieczeni i tkpi. Kombinatorzy, dorobkiewicze, słudzy ludu, ojcowie miasta, z wyciem syren samochodowych, w histerycznym jkku klaksonuw - szosa ryczała, gigantyczny furunkuł wciNoż wyciekał i wyciekał, a kiedy spłynkła ropa, popłynkła krew - ludzie na zatłoczonych cikżaruwkach, w przeciNożonych autobusach, w załadowanych małolitrażuwkach, na motocyklach, na rowerach, na wuzkach, na piechotk przygikci cikżarem tobołuw, popychajNocy rkczne wuzki, pieszo, z pustymi rkkami, poskpni, milczNocy, zagubieni, zostawiajNoc swoje domy, swoje pluskwy, swoje niewielkie szczkście, ułożone życie, swojNo przeszłośzh i swojNo przyszłośzh. Za ludYAmi postkpowało wojsko. Powoli przejechał łazik z oficerami, transporter opancerzony, dwie cikżaruwki z żołnierzami i nasze najlepsze na świecie polowe kuchnie, a ostatnia jechała pancerka na gNosienicach z karabinami maszynowymi skierowanymi do tyłu. Świtało, ksikżyc pobladł, straszny kwadrat rozpłynNoł sik, chmury topniały, nadciNogał świt. Wiktor poczekał około kwadransa, nikogo sik wikcej nie doczekał i wyszedł za bramk. Na asfalcie poniewierały sik brudne szmaty, czyjaś rozwalona walizka - w bardzo dobrym gatunku, od razu widazh, że jakaś władza jNo zgubiła, koło od furmanki, a nie opodal, na poboczu - sama furmanka ze starNo dziurawNo kanapNo i fikusem. Pośrodku szosy, dokładnie naprzeciwko bramy - samotny kalosz. Dookoła było pusto. Wiktor spojrzał w stronk stacji benzynowej. Nie było tam już ani jednego samochodu, ani jednego człowieka. W ogrodach zaczkły śpiewazh ptaki, wstawało słosce, kturego Wiktor nie widział już ze dwa tygodnie, a miasto - kilka lat. Ale teraz nie było komu patrzezh na słosce. Znowu rozległ sik warkot motoru i zza zakrktu wynurzył sik autobus. Wiktor zszedł na pobocze. To byli "Bracia w sapiencji" - przepłynkli obok jednakowo odwracajNoc obojktne, bezmyślne twarze. Otuż i koniec, pomyślał Wiktor. Dobrze byłoby sik napizh. Gdzież jest Diana? Wolno ruszył na powrut do miasta. * Słosce było po prawej stronie, to skrywało sik za dachami domkuw, to bryzgało ciepłym światłem poprzez gałkzie na wpuł zgniłych drzew. Chmury znikły i niebo było zdumiewajNoco czyste. Ziemia parowała lekkNo mgiełkNo. Było idealnie cicho i Wiktor zwrucił uwagk na dziwne, ledwie dosłyszalne dYAwikki, dobiegajNoce jakby spod ziemi - słabe potrzaskiwanie, szuranie, szelest. Ale potem przywykł i zapomniał o tym. Ogarnkło go zdumiewajNoce poczucie spokoju i bezpieczesstwa. Szedł jak pijany i prawie przez cały czas patrzył w niebo. W Alejach Prezydenta zatrzymał sik obok niego jeep. - Niech pan wsiada - powiedział Golem. Golem był szary ze zmkczenia i jakiś przygnkbiony, a obok niego siedziała Diana, ruwnież zmkczona, ale i tak prześliczna, najpikkniejsza z wszystkich zmkczonych kobiet. - Słosce - rzekł Wiktor uśmiechajNoc sik do niej. - Spujrzcie jakie słosce. - On nie pojedzie - stwierdziła Diana. - Uprzedzałam pana, Golem. - Dlaczego nie pojadk? - zdziwił sik Wiktor. - Pojadk. Tylko po co mam sik śpieszyzh? Nie wytrzymał i znowu popatrzył na niebo. Potem za siebie, na pustNo ulick. Wszystko było zalane słoscem. Gdzieś tam polem wlekli sik uciekinierzy, z łoskotem cofała sik armia, wiała władza, tam były korki, latały przeklesstwa, bezmyślne komendy i groYAby, z pułnocy na miasto ciNognkli zwycikzcy, a tu był pusty pas spokoju i bezpieczesstwa, kilka kilometruw pustki, w tej pustce zaś samochud i troje ludzi. - Golem, czy to idzie nowy świat? - Tak - oznajmił Golem. Wpatrywał sik w Wiktora spod opuchniktych powiek. - A gdzie sNo passkie mokrzaki? IdNo na piechotk? - Mokrzakuw nie ma - odpowiedział Golem. - Jak to - nie ma? - zapytał Wiktor. Spojrzał na Diank. Diana odwruciła sik w milczeniu. - Mokrzakuw nie ma - powturzył Golem. Glos miał zduszony i Wiktorowi nagle sik wydało, że za chwilk zapłacze. - Może pan uważazh, że ich nie było. I nie bkdzie. - Znakomicie - powiedział Wiktor. - No to chodYAmy na spacer. - Jedzie pan, czy nie? - ospale zapytał Golem. - Ja bym pojechał - odparł z uśmiechem Wiktor - ale muszk jeszcze wpaśzh do hotelu, zabrazh maszynopisy i w ogule rozejrzezh sik... Wie pan, Golem, mnie sik tu podoba. - Ja też zostajk - oznajmiła nagle Diana i wysiadła z samochodu. - Co ja tam bkdk robizh? - A co pani bkdzie tu robizh? - zapytał Golem. - Nie wiem - odpowiedziała Diana. - Ale nie mam teraz na świecie nikogo oprucz tego człowieka. - No dobrze - rzekł Golem. - On nie rozumie. Ale pani... - Przecież on musi zobaczyzh - zaprotestowała Diana. - On nie może wyjechazh zanim nie zobaczy... - O właśnie - podchwycił Wiktor. - Po jakiego diabła jestem potrzebny, jeżeli nie zobaczk? Przecież to moja specjalnośzh - patrzezh. - Posłuchajcie, dzieci - powiedział Golem. - Czy wy zdajecie sobie sprawk, na co sik decydujecie? Wiktor, przecież muwiłem - niech pan zostanie po swojej stronie, jeśli ma byzh z pana jakiś pożytek. Po swojej! - Ja całe życie jestem po swojej stronie - odrzekł Wiktor. - Tutaj bkdzie to niemożliwe. - Zobaczymy - stwierdził Wiktor. - O Boże - westchnNoł Golem - jakbym ja nie miał ochoty zostazh! Ale trzeba przecież chozh trochk ruszyzh głowNo! Trzeba rozumiezh, do diabla, na co ma sik ochotk i co sik musi... - jakby przekonywał siebie samego. - Ech, wy... No cuż, zostawajcie. Życzk przyjemnego spkdzenia czasu. - Wrzucił bieg. - Diano, gdzie jest zeszyt? A, tutaj. Zabieram go ze sobNo. Pani nie bkdzie potrzebny. - Tak - potwierdziła Diana. - On tego właśnie chciał. - Golem - zapytał Wiktor. - A pan dlaczego ucieka? Przecież ten świat jest tym, czego pan chciał. - Ja nie uciekam - surowo oznajmił Golem. - Ja jadk. StNod, gdzie już wikcej nie jestem potrzebny, tam gdzie jeszcze jestem potrzebny. Nie tak jak wy. Żegnajcie. I odjechał. Diana i Wiktor wzikli sik za rkce i poszli w gurk Alei Prezydenta do pustego miasta na spotkanie zwycikzcuw. Nie rozmawiali, pełnNo piersiNo wdychali nieznane, czyste powietrze, mrużyli oczy od słosca i nie bali sik niczego. Miasto patrzyło na nich pustymi oknami i było to miasto zadziwiajNoce - pokryte pleśniNo, oślizgłe, pruchniejNoce, całe w jakichś złowieszczych plamach, jakby przeżarte egzemNo, jakby od wielu lat gniło na dnie morza i oto wreszcie wyciNognikto je na powierzchnik na pośmiewisko słoscu i słosce uśmiawszy sik do woli zaczkło to miasto niszczyzh. Topniały, parowały dachy, blacha i dachuwki rdzawo dymiły i znikały w oczach. W murach otwierały sik szczeliny, rosły, obnażajNoc obszarpane tapety, obdrapane łużka, kulawe meble i wypłowiałe fotografie. Mikkko podłamujNoc sik tajały uliczne latarnie, rozpuszczały sik w powietrzu kioski i słupy ogłoszeniowe - wszystko wokuł potrzaskiwało, syczało cichutko, szeleściło, stawało sik gNobczaste, przezroczyste, przeistaczało sik w grudy błota i znikało. Daleka wieża ratusza zmieniła sylwetkk, stała sik lekka, niewyraYAna i znikła w niebieskości nieba. Przez chwilk, zupełnie oddzielnie wisiał na niebie staroświecki zegar, ale potem ruwnież zniknNoł... Przepadł muj maszynopis, wesoło pomyślał Wiktor. Dookoła nie było miasta - gdzieniegdzie sterczały suchotnicze krzaczki, zostały schorowane drzewa i plamy zielonej trawy i tylko daleko, za mgłNo można było domyślezh sik jakichś budynkuw, resztek budynkuw, upioruw domuw, a nie opodal byłej jezdni, na ceglanym ganku, ktury prowadził donikNod siedział Teddy, wyciNognNowszy przed siebie chorNo nogk. Obok leżały drewniane kule. - Czołem Teddy - powiedział Wiktor. - Zostałeś? - Aha - odparł Teddy. - Czemu? - A tam - rzekł Teddy. - Napchali sik jak śledzie do beczki, nawet nogi nie miałem gdzie wyciNognNozh, muwik do synowej - no, po co ci idiotko serwantka? A ona na mnie z pyskiem. PlunNołem na nich i zostałem. - Chcesz iśzh z nami? - Co to, to nie - odpowiedział Teddy. - Ja lepiej sobie tu posiedzk. Teraz ze mnie żaden piechur, a co moje to i tak mnie nie minie... I poszli dalej. Robiło sik gorNoco i Wiktor zrzucił na ziemik niepotrzebny płaszcz, strzNosnNoł z siebie zardzewiałe resztki automatu i roześmiał sik z ulgNo. Diana pocałowała go i powiedziała "Dobrze!". Nie zaprzeczał . Szli i szli pod błkkitnym niebem, pod gorNocym słoscem, po ziemi, ktura już zazieleniła sik młodNo trawNo i przyszli na miejsce gdzie był hotel. Hotel wcale nie znikł. Stał nadal - ogromny, szary sześcian z szorstkiego betonu i Wiktor pomyślał, że to jest pomnik, a byzh może słup graniczny mikdzy starym i nowym światem. Ledwie to pomyślał, zza bryły betonu bezdYAwikcznie wystrzelił odrzutowy myśliwiec z emblematem Legii na kadłubie, bezdYAwikcznie śmignNoł nad głowami, skrkcił w pobliżu słosca, znikł i dopiero wtedy nadleciał piekielny, świszczNocy ryk, uderzył w uszy, w twarz, w duszk, ale naprzeciw już szedł Bol-Kunac z wypłowiałym wNosikiem na opalonej twarzy, a opodal szła Irma też prawie dorosła, bosa, w lekkiej, prostej sukience z witkNo w rkku. Popatrzyła w ślad za myśliwcem, uniosła witkk jakby brała go na cel i powiedziała "Kch - ch!" Diana roześmiała sik. Wiktor spojrzał na niNo i zobaczył, że jest to jeszcze jedna Diana, zupełnie nowa, taka jakiej do tej pory jeszcze nie znał, nie przypuszczał nawet, że taka Diana jest w ogule możliwa - Diana Szczkśliwa. Wtedy pogroził sobie palcem i pomyślał: wszystko to bardzo pikknie, ale żebym tylko nie zapomniał wrucizh, żebym tylko nie zapomniał wrucizh... KONIEC [ P R E Z E N T U J E ] A. i B. Strugaccy - Pora deszczow immkmmkmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmkmmkmm» ş±±ş˛˛ş ł ş˛˛ş±±ş ş±±ş˛˛ş Zeskanowal : S&C ł Format : RTF ş˛˛ş±±ş ş±±ş˛˛ş ł ş˛˛ş±±ş ş±±ş˛˛ş Data : 16.4.2002 ł Numer : 381 ş˛˛ş±±ş ş±±ş˛˛ş ł ş˛˛ş±±ş hmmjmmjmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmjmmjmmĽ [ D O D A T K O W E I N F O R M A C J E ] Panstwo schylkowej dyktatury. Wiktor Baniew, slawny i tolerowany przez wladze pisarz, powraca do miasta swych urodzin. Miasto opanowane jest przez mokrzaki - ludzi u ktorych specyficzna choroba genetyczna spowodowala calkowita odmiennosc, zarowno w sensie fizycznym, jak i psychicznym. Baniew dostaje sie w sam srodek walki politycznej. Niektorzy staraja sie wykorzystac - do swoich celow - fenomenalne talenty mokrzakow; niektorzy zas - zniszczyc ich calkowicie majac jako bron nienawisc tlumu. Tymczasem mokrzaki przygotowuja rozumiana na swoj sposob rewolucje. Pewnego dnia z miasta znikaja wszystkie dzieci... ZZmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmZZ [ D O L A C Z D O N A S ] Wciaz szukamy nowych czlonkow ! Jesli chcialbys dolaczyc do Scan-dal i miec dostep do wszystkich ksiazek zeskanowanych przez grupe,odwiedz nasza strone - www.scan-dal.prv.pl lub forum - www.bwforum.prv.pl aby dowiedziec sie jak to zrobic. ZZmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmZZ [ T O C O W Y P U S C I L I S M Y ] 1. Zecharia Sitchin - Dwunasta Planeta 2. James Tiptree jr. - Houdson, Houdson, Do You Read ? 3. Philip K. Dick - Pani od ciasteczek 4. Tadeusz Boy - Zelenski - Slowka 5. Tomasz Kolodziejczak - Wstan i idz 6. Alistair MacLean - Athabaska 7. Robert Silverberg - W dol, do ziemi 8. Philip K. Dick - Za drzwiami 9. Patrick Suskind - Pachnidlo 10. Norbert Kilen - Programowanie Kart Dzwiekowych w TP 11. Adam Blaszczyk - Wirusy 12. Barbara Rosiek - Bylam Schizofreniczka 13. Michal Blazejewski - J.R.R. Tolkien, Powiernik Piesni 14. Andrzej J. Sarwa - Historie dziwne, straszliwe i przerazajace 15. Gajus Swetoniusz Trankvillus - Zywoty Cezarow 16. Krzysztof Borun - Male, zielone ludziki 17. Andre Norton - Rok jednorozca 18. Arkadiusz Jakubowski - Podstawy SQL 19. Glen Cook - Cien w ukryciu 20. Terry Pratchett - Eryk 21. Fredric Brown - Maz opatrznosciowy 22. William Tenn- Ludzki punkt widzenia 23. Janusz A. Zajdel - Paradyzja 24. Andre Norton - Swit 2250 25. Mikolaj Marchocki - Historia Wojny Moskiewskiej 26. Terry Pratchett - Blask Fantastyczny 27. Andrzej Sapkowski - Czas Pogardy 28. Feliks W. Kres - Polnocna Granica 29. Stephen W. Hawking - Krotka Historia Czasu 30. George Orwell - Folwark Zwierzecy 31. Alistair Maclean - Szatanski Wirus 32. Janusz A. Zajdel - Cala Prawda O Planecie Ksi 33. Gene Wolfe - Piesn Lowcow 34. Edgar Rice Burroughs - Ksiezniczka Marsa 35. Joe Haldeman - Wieczna Wojna 36. Andrzej Sapkowski - Krew Elfow 37. Graham Masterton - Kostnica 38. Walter Schellenberg - Wspomnienia 39. Glen Cook - Ponure Lata 40. Harry Harrison - Planeta Smierci 2 41. Terry Pratchett - Czarodzicielstwo 42. Andrzej Sapkowski - Chrzest Ognia 43. Dawid Weber - Placowka Basilisk 44. Philip K. Dick - Pelzacze 45. Philip K. Dick - Ubik 46. Robert Sheckley - Planeta Zla 47. Janusz A. Zajdel - Limes Inferior 48. Nina Drej - Za drzwiami mlodosci 49. Terry Pratchett - Straz! Straz! 50. Andrzej Sapkowski - Wieza Jaskolki 51. Joanna Chmielewska - Lesio 52. Prokopiusz z Cezarei - Historia Sekretna 53. Gajusz Juliusz Cezar - O Wojnie Domowej 54. Alistair Maclean - Wyscig ku smierci 55. Alistair Maclean - Lalka na lancuchu 56. Jeffrey Archer - Co do grosza 57. Andrzej Pilipiuk - 15 opowiadan 58. Roger Zelazny - Pan Swiatla 59. Agata Christie - Spotkanie w Bagdadzie 60. Alistair Maclean - Tabor 61. Janet Evanovich - Wytropic Milion 62. Janet Evanovich - Przybic Piatke 63. Terry Pratchett - Pomniejsze Bostwa 64. Terry Pratchett - Trolowy Most 65. Harry Harrison - Oblicza Ziemii 66. Harry Harrison - Wygnanie 67. Harry Harrison - Gwiezdny Dom 68. James Morrow - Miasto Prawdy 69. Vonda McIntyre - Opiekun Snu 70. Issac Asimov - Fundacja 71. Issac Asimov - Nastanie nocy 72. Issac Asimov - Nemesis 73. Ursula K. Le Guin - Grobowce Atuanu 74. Leszek Adamczewski - Zlowieszcze Gory 75. David Morrell - Piata Profesja 76. Janusz A. Zajdel - Cylinder van Troffa 77. Andrzej Ziemianski - Bomba Heisenberga 78. Stephen King - Siostrzyczki z Elurii 79. Stanislaw Esden-Tempski - Kundel 80. Karl Treumund - Saga o Nibelungach 81. Krzysztof Borun - Toccata 82. Krzysztof Borun - Czlowiek z mgly 83. Roger Zelazny - Dziewieciu Ksiazat Amberu 84. Roger Zelazny - Karabiny Avalonu 85. Roger Zelazny - Znak Jednorozca 86. Roger Zelazny - Reka Oberona 87. Roger Zelazny - Dworce Chaosu 88. Roger Zelazny - Atuty Zguby 89. Roger Zelazny - Krew Amberu 90. Roger Zelazny - Znak Chaosu 91. Roger Zelazny - Rycerz Cieni 92. Roger Zelazny - Ksiaze Chaosu 93. Antoni Pawlak - Ksiazeczka Wojskowa 94. Jacek Pankiewicz - F. Schubert idzie do czubkow 95. Jacek Wilczur - Ksiestwo SS 96. Dave Wolverton - Lowy Na Weze Morskie 97. Artur Szrejter - Mitologia Germanska 98. Michael Moorcock - Klejnot w czasce 99. Ciza Zyke - Goraczka 100. Clive Barker - 5 opowiadan 101. Walerian Lukasinski - Pamietnik 102. Philip K. Dick - Labirynt Smierci 103. Clive Barker - Ksiega Krwi II 104. Cizia Zyke - Sahara 105. A. i B. Strugaccy - Piknik na skraju drogi 106. Janko z Czarnkowa - Kroniki 107. Thomas Harris - Milczenie owiec 108. Stephen King - Skazani na Shawshank 109. Waldemar Lysiak - Dobry 110. Andrzej Zbych - Stawka Wieksza Niz Zycie t.1 111. Andrzej Zbych - Stawka Wieksza Niz Zycie t.2 112. William Tenn - Wyzwolenie Ziemi 113. Kurt Vonnegut - Tabakiera z Bagombo 114. Brian Aldiss - Non Stop 115. Jean M. Auel - Dolina Koni 116. Anne McCaffrey - Jezdzcy smokow 117. Adam Wisniewski-Snerg - Robot 118. Jeff Noon - Wurt 119. Terry Pratchett - Kolor Magii 120. Ursula K. Le Guin - Najdalszy brzeg 121. Ursula K. Le Guin - Swiat Rocannona 122. Harry Harrison - Planeta Smierci 123. Magazyn Science Fiction nr 1 124. J.S. Russell - Miasto Aniolow 125. Orson Scott Card - Doradca inwestycyjny 126. Anne McCaffrey - W pogoni za smokiem 127. Anne McCaffrey - Bialy Smok 128. Dan Simmons - Zaglada Hyperiona 129. Anna Brzezinska - Zbojecki Gosciniec 130. Brian W. Aldiss - Cieplarnia 131. Ursula K. Le Guin - Lewa Reka Ciemnosci 132. Poul Anderson - Trzy serca i trzy lwy 133. Jonathan Carroll - Kraina chichow 134. C. J. Cherryh - Przybysz 135. A. Cole i C. Bunch - Sten 136. Harry Harrison - Planeta Smierci 4 137. Harry Harrison - Planeta Przekletych 138. Harry Harrison - Planeta bez powrotu 139. Harry Harrison - Przestrzeni! Przestrzeni! 140. Harry Harrison - Bill, Bohater Galaktyki 141. Harry Harrison - Bill, Bohater Galaktyki 3 142. Harry Harrison - Filmowy wehikul czasu 143. Harry Harrison - 24 opowiadania 144. Henry Kuttner - 30 opowiadan 145. Jean M. Auel - Lowcy Mamutow 146. Terry Pratchett - Piramidy 147. Zbior opowiadan - Stalo sie jutro 148. Frederic Pohl - Gateway Brama Do Gwiazd 149. Frederic Pohl - Za blekitnym horyzontem zdarzen - Wan 150. Frederic Pohl - Spotkanie Z Heechami 151. Frederick Pohl - Dajmy szanse mrowkom 152. Poul Anderson - Nie bedzie rozejmu z wladcami 153. William Gibson - Mona Liza Turbo 154. Ira Levin - Zony ze Stepford 155. Jan Chryzostom Pasek - Pamietniki 156. Larry Niven - Pierscien 157. Arthur C. Clarke - 17 opowiadan 158. Glen Cook - Woda Spi 159. Orson Scot Card - Cien Endera 160. Alan Dean Foster - Sojusznicy 161. Alan Dean Foster - Krzywe Zwierciadlo 162. Alan Dean Foster - Wojenne Lupy 163. Siergiej Sniegow - Ludzie jak bogowie 164. Konrad Fialkowski - 19 opowiadan 165. Janusz A. Zajdel - 49 opowiadan 166. Gene Wolfe - Cien Kata 167. Larry Niven - 6 opowiadan 168. Gene Wolfe - 10 opowiadan 169. Roland Topor - Najpiekniejsza para piersi na swiecie 170. Jonathan Carroll - Czarny koktail i inne opowiadania 171. Janusz L. Wisniewski - Samotnosc w sieci 172. Terry Pratchett - Trzy wiedzmy 173. Clive Barker - Ksiega Krwi III 174. Stephen King - Carrie 175. Thomas Harris - Hannibal 176. Zbigniew Nienacki - Raz w roku w Skirolawkach 177. Philip Jose Farmer - Gdzie wasze ciala porzucone 178. Robert Sheckley - 50 opowiadan 179. Kate Wilhelm - Gdzie dawniej spiewal ptak 180. Desmond Bagley - Zloty kil 181. Stephen King - Strefa smierci 182. Ursula K. Le Guin - Planeta Wygnania 183. Michael Moorcock - Amulet Szalonego Boga 184. Terry Brooks - Kamienie Elfow 185. Joanna Chmielewska - Hazard 186. Alistair MacLean - Pociag Smierci 187. Clive Barker - Ksiega Krwi I 188. Wes Craven - Stowarzyszenie Fontanna 189. Clifford Simak - Czas jest najprostsza rzecza 190. Richard Bachman (Stephen King) - Wielki Marsz 191. Karl Michael Armer - 10 opowiadan 192. Ewa Bialolecka - 7 opowiadan 193. L. Spraque de Camp - Jankes w Rzymie 194. Jeremiej Parnow - Zbudz sie w Famaguscie 195. J.C. Pollock - Lista Goringa 196. Philip K. Dick - Galaktyczny Druciarz 197. Robert Sheckley - Niesmiertelnosc na zamowienie 198. J.R.R. Tolkien - Przygody Toma Bombadila 199. Ross Thomas - Voodoo 200. Glen Cook - Srebrny Grot 201. Robert Silverberg - Umierajac Zyjemy 202. Jacek Inglot - 10 opowiadan 203. Dymitr Bilenkin - 9 opowiadan 204. Frederik Pohl - 10 opowiadan 205. Krzysztof Borun - Prog Niesmiertelnosci 206. Kiryl J. Yeskov - Ostatni Wladca Pierscienia 207. Isaac Asimov - Fundacja i Ziemia 208. Emma Popik - Bramy Strachu 209. Desmond Bagley - Odwet 210. Winston Groom - Forrest Gump 211. L. Ron Hubbard - Pole bitewne, Ziemia 212. Terry Pratchett - Dysk 213. Clive Barker - Cabal nocne plemie 214. Terry Pratchett - Rownoumagicznienie 215. Anna Brzezinska - Zmijowa Harfa 216. Ursula K. Le Guin - Tehanu 217. Michael Moorcock - Rune Stuff Tom III 218. C.J. Cherryh - Ludzie z Gwiazdy Pella 219. Kazimierz Slawinski - Przygody kanoniera Dolasa 220. Greg Bear - Koncert Nieskonczonosci 221. Siddhattha Gotama - Dhammapada 222. Tybetanska Ksiega Umarlych 223. Roland Topor - Chmieryczny lokator 224. Colin Capp - Formy Chaosu 225. Dean R. Koontz - Odwieczny Wrog 226. John Fisher - Okiem Psa 227. J. K. Rowling - Harry Potter i wiezien Azkabanu 228. J. K. Rowling - Harry Potter i Kamien Filozoficzny 229. Janusz A. Zajdel - Prawo do powrotu 230. Alistair MacLean - Przelecz zlamanego serca 231. Alistair MacLean - Stacja arktyczna "Zebra" 232. J.R.R. Tolkien - Silmarillion 233. Roland Topor - Portret Suzanne 234. William Gibson - Swiatlo Wirtualne 235. Octavia E. Butler - Przypowiesc o siewcy 236. J. K. Rowling - Harry Potter i komnata tajemnic 237. Michal Psellos - Kronika... 238. Zbigniew Nienacki - Dagome Iudex t.3 239. John Grisham - Testament 240. Terry Pratchett - Wyprawa Czarownic 241. Barbara Rosiek - Kokaina 242. Clifford D. Simak - Pierscien wokol slonca 243. H.P. Lovecraft - Dagon 244. Jean M. Auel - Klan Niedzwiedzia Jaskiniowego 245. Don Wollheim proponuje - 1987 - Antologia 246. Don Wollheim proponuje - 1988 - Antologia 247. Don Wollheim proponuje - 1989 - Antologia 248. Robin Hobb - Uczen Skrytobojcy 249. Ursula K. Le Guin - Miasto zludzen 250. Antologia "Kroki w nieznane t.1" 251. Ray Bradbury - Kroniki Marsjanskie 252. Roland Topor - Dziennik paniczny 253. Robert Ludlum - Klatwa Prometeusza 254. Antologia "Dawka Milosci" 255. Marion Zimmer Bradley - Dom swiatow 256. David Weber - Krotka Zwycieska Wojenka 257. Anne McCaffrey - Spiew Smokow 258. J.T. McIntosh - Dziesiate podejscie 259. Terry Pratchett - Dywan 260. Alistair MacLean - Mroczny Krzyzowiec 261. Terry Pratchett - Mort 262. Terry Pratchett - Panowie i damy 263. Richard A. Knaak - WarCraft - Dzien Smoka 264. Terry Pratchett, Neil Gaiman - Dobry Omen 265. William S. Burroughs - Nagi Lunch 266. Mark Twain - Pamietniki Adama i Ewy 267. Fryderyk Nietzsche - Poza Dobrem i Zlem 268. Mark Twain - Listy z Ziemi 269. H.P. Lovecraft - Szepczacy w ciemnosci 270. Robert A. Haasler - Tajne sprawy papiezy 271. Robert A. Haasler - Zbrodnie w imieniu Chrystusa 272. Grzegorz Babula - A To Mistyka 273. Wiktor Suworow - Akwarium 274. Wojciech Eichelberger - Kobieta bez winy i wstydu 275. Terry Pratchett - Ruchome obrazki 276. James P. Hogan - Najazd z przeszlosci 277. Neil Gaiman - Gwiezdny Pyl 278. Anne McCaffrey - Piesn krysztalu 279. Rudyard Kipling - Ksiega Dzungli 280. Rudyard Kipling - Druga Ksiega Dzungli 281. Thor Heyerdahl - Wyprawa Kon-Tiki 282. J.J.Sempe, R. Goscinny - Wakacje Mikolajka 283. Gottfried A Burger - Przygody Munchausena 284. Jozef Flawiusz - Wojna Zydowska 285. Terry Pratchett - Ciemna Strona Slonca 286. Joseph Heller - Paragraf 22 287. Piers Anthony - Zrodla Magii 288. Michail Bulhakow - Mistrz i Malgorzata 289. Terry Pratchett - Kosiarz 290. J.M. Bochenski - Wspolczesne metody myslenia 291. Andrzej Krzepkowski - Obojetne planety 292. Arthur C. Clarke - Spotkanie z Rama 293. Abe Kobo - Kobieta z Wydm 294. John Grisham - Firma 295. G.G. Marquez - Kronika Zapowiedzianej Smierci 296. Jose Saramago - Miasto Slepcow 297. Terry Pratchett - Johnny i Bomba 298. A.A. Milne - Kubus Puchatek 299. Anne McCaffrey - Sassinak 300. Nicholas Negroponte - Cyfrowe Zycie 301. Roger Zelazny - Aleja Potepienia 302. Elaine Cunningham - Obrzed Krwi 303. William Saroyan - Tracy i jego tygrys 304. Arthur Bloch - Prawa Murphy'ego 305. Harry Harrison - Stalowy Szczur Spiewa Blesa 306. M. Heindel - Astrologia 307. Harry Harrison - Na zachod od Edenu 308. Krystyna Siesicka - Zapalka na zakrecie 309. Stephen King - Zielona Mila 310. Glen Cook - Biala Roza 311. Harry Harrison - Zima w edenie 312. Neil Gaiman - Dym i lustra 313. Kazimierz Sejda - CK Dezerterzy 314. David Brin - Listonosz 315. Harry Harrison - Powrot do Edenu 316. Clive Cussler - Podniesc Tytanica 317. Krystyna Siesicka - Pejzaz Sentymentalny 318. Arnold Mindell - Praca nad samym soba 319. Albert Speer - Wspomnienia 320. M.Dyakowski - Dyaryusz wiedenskiej okazyji 321. Maciej Zerdzinski - Opuscic Los Raques 322. Fenix 0'90 323. Robert A. Heinlein - Daleki Patrol 324. J.J.Sempe, R. Goscinny - Joachim ma klopoty 325. J.J.Sempe, R. Goscinny - Rekreacje Mikolajka 326. Marcin Wolski - Tragedia Nimfy 8 327. John Gray - Mezczyzni sa z Marsa a kobiety z Wenus 328. Ignacy Radziejowski - Pamietnik powstancca 1831 roku 329. Stanislaw Lem - Fiasko 330. Tomasz Olszakowski - Pan Samochodzik i Arka Noego 331. Sharon Shinn - Zona Zminennoksztal